Z Kinem jestem związana od dwóch lat. Pewna platforma streamingowa twierdzi, że lubię filmy z silnymi bohaterkami, natomiast inna uparcie poleca mi polityczne dokumenty. Żadna z nich nie ma 100% racji. Z czystym sercem polecam:
Turysta: Rzadko kiedy film robi na mnie tak olbrzymie wrażenie i pozostaje ze mną na tak długo.
Borg/McEnroe i Człowiek delfin: To takie filmy*, które chociaż są od siebie całkowicie różne to mówią o harcie ducha w obliczu nadludzkiego wysiłku fizycznego.
Aquarius: Z przyjemnością do niego wracam i to nie tylko ze względu na genialną Sonię Bragę.
Nie jestem twoim murzynem: James Baldwin zawsze w punkt, a ten oparty na jego zapiskach film jest świetną próbą zilustrowania sytuacji czarnych w USA.
Jutro albo pojutrze: Nieustająco na mojej liście “do obejrzenia”.
Michael Caine: Moje pokolenie: Jak ktoś lubi dość rewolucyjną kulturę końcówki lat 60. to powinien doświadczyć relacji sir Caine’a.
Powrót Bena: Miał premierę w podobnym czasie co Mój piękny syn, ale bez cienia wątpliwości wygrywa ten pojedynek.
Sól ziemi: Wbrew wszelkim pozorom to nie tylko film oparty na pięknych obrazach, ale też na pięknej narracji.