W Kinie Pod Baranami pracuję niespełna dwa lata. Moim głównym zajęciem jest bycie bileterem, jednakowoż w ciągu tego czasu zdarzyło mi się pracować na praktycznie wszystkich kinowych stanowiskach (z operatorem kinowym włącznie).
Oto moje 3 wybrane filmy. Kryterium tego wyboru to transformacja, czyli moment przejścia z jednego stanu w drugi.
Sons of Denmark Poruszający film o tym jak polityka konkretnej grupy ludzi opierająca się na populizmie i braku szacunku staje się ideologią, która nie znosi sprzeciwu i może zniszczyć to co w drugim człowieku piękne i dobre. Doprowadzić do destrukcji przekonań tej osoby, a tym samym zachwiać wolnością jednostki. Film aktualny w naszych czasach, porażający swoją mocą i smutny. Ważna lekcja w XXI wieku o tym, że wszelkie starania są niczym w porównaniu z propagandą i ludzkim stawianiem siebie ponad innych.
Sny wędrownych ptaków Piękna kolumbijska opowieść - przywodząca na myśl wspaniałą twórczość Marqueza, czy Cortazara - o tym jak ludzka chciwość może zmienić losy całej grupy społecznej. Cały film jest pewną metaforą (z resztą w jakimś stopniu przypominającą “Sto lat samotności” wspomnianego wyżej Marqueza) przejścia od kultury tradycyjnej pełnej niematerialnego wymiaru magii i rytuałów do kultury kapitalistycznej, gdzie te ustępują gromadzeniu zysków i wzajemnym wykorzystywaniu wpływów. W cieniu tej przemiany dokonuje się swego rodzaju zagłada rodziny na której czele dominuje Ursula - w pewnym sensie matrona, najważniejszy reprezentant i kapłan rodziny (znowuż skojarzenie ze wspomnianą książką), której losy śledzi ten film. Piękna historia w której życie ludzkie splątane z boskim ustępuje życiu interesów i kumulacji kapitału, które ani nie wygląda na związane z duchowością, ani na paradoksalnie bycie ludzkim życiem.
Sól ziemi Przepiękny dokument najpierw zachwycający twórczością fotografa Sebastião Salgado, potem przeszywający okrucieństwem tego świata, a na koniec dający nadzieję na lepszą rzeczywistość. Wim Wenders daje nam poczucie, jakby główny bohater - świadek jednych z najważniejszych wydarzeń drugiej połowy XX wieku, zamykający w czerni i bieli swoich zdjęć swoje bezkrytycznie szczere spojrzenie - był naszym przyjacielem, którego mamy na wyciągnięcie ręki i który to opowiada nam o swojej twórczości. Przenosimy się z nim w wiele miejsc, często takich gdzie nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć (na przykład Rwanda w czasie wojny domowej), o których najchętniej byśmy zapomnieli chcąc pławić się w bezpiecznym bytowaniu pośród naszego najbliższego świata. Film mimo to zachęca do działania, do zmiany tego co kiedyś przemieniło się w rozpacz i degradację, a dzisiaj może zmienić się z powrotem na dobre (wspaniałe dzieło bohatera, który kompletnie zdegradowane środowisko rodzinnej wioski w Ameryce Południowej na powrót zmienił w tętniące dzikim życiem i roślinnością). Serce ulatuje do góry mogąc doświadczać bliskości (tak, bliskości mimo filmowego zapośredniczenia) tego wrażliwego człowieka, który mimo przykrych doświadczeń uwierzył w lepszy świat i zaczął go takim tworzyć. Wenders po raz kolejny triumfuje i udowadnia, że formułę dokumentu opanował do perfekcji.